Szukaj na tym blogu

sobota, 19 maja 2018

Miserable VII

[Kouyou]
Kontakt bez Yuu wyniszczał mnie psychicznie. Mniej jadłem, mniej wychodziłem na dwór. Tokio jest cudowne ale co z tego skoro nie jestem tu z moim ukochanym.
Z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie potrafiłem panować nad licznym płaczem, który lał się z moich oczu niczym wodospad. Najprostsze czynności stały się dla mnie utrapieniem... Codziennie zadawałem sobie pytanie dlaczego los mnie tak pokarał, bo co? Bo homoseksualizm jest zły? Przecież to jest po prostu miłość, nieco inna co prawda ale też to jest darzenie kogoś głębokim i wielkim uczuciem... Nieodwzajemniona miłość to jest przekleństwo! To jest cholerny ból...
*
Ciągle próbowałem dodzwonić się do Yuu ale nie odbierał... Akurat teraz kiedy miałem czas i pragnąłem usłyszeć jego głos, jego telefon nie odpowiadał. Nie wiedziałem już czy się na mnie wypiął czy coś się stało czy nie, chociaż znając Yuu to on nigdy nie da się zabić, nie on.
Jednak dalej nie odpuszczałem i dzwoniłem i dzwoniłem ale niestety odezwała się jedynie poczta głosowa.
- Cholera jasna... co jest... - powiedziałem do siebie.
- Kurwa... - zdenerwowałem się... Nie mogłem już znieść tego a niby jak miałem się dostać do Mie bez pieniędzy?? Nie miałem żadnego kontaktu ani z jego rodzicami ani znajomymi...
- Yuu odbierz....
*
Po godzinie wydzwaniania opuściłem sobie, nie wiedziałem czy miał wyciszony telefon i spał czy może w ogóle mnie olał. W sumie kto by wytrzymał związek na odległość, chociaż nie przeczę, są takie pary, które dały radę.
*
Kilka dni później.
[Pani Shiroyama]
Yuu był w śpiączce już 5 dzień. Siedziałam przy jego łóżku w szpitalu. Ciągle się bałam, że mój najmłodszy synek się nie obudzi. Codziennie modliłam się o jego zdrowie.
- Synku.. Proszę obudź się.
- On Cię nie usłyszy. - rzekł mój mąż.
- Pan sobie nie zdaje sprawy, że pański syn słyszy wszystko co mówicie. Właśnie rozmowy do osoby w śpiączce mogą pomóc go wybudzić, przynajmniej mamy pewność, że reaguje na słowa.
- Synku... obudź się. - Yuu dalej nie reagował. Wyszłam na salę, gdzie zobaczyłam byłą dziewczynę syna.
- Mei.. Co Ty tu robisz?
- Proszę pani.. Jak się Yuu czuje?
- Jest w śpiączce..  już 5 dzień.
- O Boże... - Mei doznała szoku. Zaraz się rozpłakała.
- Mój biedny synek... - dłonią pogłaskała jego policzek.
[Mei]
- Yuu, obudź się... - powiedziałam.
- Mei, dlaczego się rozstaliście?
- Tak wyszło... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Tak wyszło? Tylko tyle? Ty wiesz, że on oszalał i miał chłopaka?
- Co... ? - to co usłyszałam.. po prostu doznałam szoku. - Jak to miał chłopaka?
- Nie mogliśmy dopuścić do tego aby się tak stoczył. Mei...
- Mei?! - do sali wpadła moja córka Kagome. - Co Ty tu do cholery robisz?! Jeszcze masz czelność tu przychodzić po tym co zrobiłaś?!
- O czym mówisz? - spytałam.
- O tym, że Yuu się załamał po tym jak Mei go zdradziła! Zdradzała go cały czas a potem poznał Takashimę.
- To nie prawda! Niech pani jej nie słucha!
- Mei... Wyjdź.. - nakazałam surowym głosem.
- Ale..
- To przez Ciebie mój syn tutaj leży! Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy! Wyjdź!
- ... - wyszłam bez słowa. Rodzina Yuu była na mnie cholernie wściekła. Teraz się zastanawiałam kto to ten Takashima... I jak to możliwe, że Yuu woli chłopaków?! Dalej go kochałam mimo tego, że nie umiałam mu wierności dochować ale jakoś to tak samo się dzieje.
*
[Kouyou]
Kolejny dzień z rzędu cisza ze strony Yuu.. Nie wiem co się z nim dzieje... Nie wiem czy żyje nawet.. Musiałem się tego dowiedzieć...
Miałem zamiar zadzwonić do mamy Yuu ale zdałem sobie sprawę, że nie mam do niej numeru a telefon Yuu nie odpowiadał, w słuchawce było słychać tylko ciszę, zero sygnału.
Tak się o niego bałem... ale zdałem sobie też sprawę, że nawet gdybym się dodzwonił to mama Yuu ani tym bardziej jego ojciec nie powiedzieliby mi co się stało. Może Kagome mogłaby ale ona to raczej też za mną nie przepada jak sądzę. W sercu miałem pustkę, tylko pustkę i nic wiecej. Miałem już taką wizję w głowie, że zamkneli go w jakimś lochu.. no może trochę przesadziłem z tym lochem! Prędzej przykłuliby go do łóżka ale raczej nie są na tyle rąbnięci aby więzić swojego najmłodszego syna.
Choć w głębi duszy wiedziałem, że nie posuneliby się do czegoś takiego ale głowy nie dam.
Siedziałem na podłodze w moim pokoju z tym telefonem w ręku i byłem jak skamieniały. Ciągle czekałem na jakiś znak. Miałem obawy, że coś się mogło stać ale Yuu zawsze sobie dawał radę, był silny. Jednak coś mi podpowiadało, że musi być jakiś poważny powód dlaczego tak raptem się wszytsko tak potoczyło.
[Aoi]
Błądziłem uliczkami, które były otoczone ciemnością. Szukałem drogi powrotnej, ale gdzie kolwiek się poruszałem i zmieniałem kierunek, miejsce w którym przebywałem zmieniało się z sekundy na sekundę.
To nie było normalne, cały czas błądziłem i błądziłem i nie mogłem trafić do wyjścia. Nagle usłyszałem głos, który był mi znany, to był głos mojej mamy.
[Pani Shiroyama]
- Yuu, synku obudź się, wiem, że mnie słyszysz.
- Synku... - mój mąż zaczął płakać, po raz pierwszy w życiu zobaczyłam u niego łzę. Zawsze był bardzo silny psychicznie ale teraz przeszedł samego siebie.
Pielęgniarka przyszła razem z lekarzem aby sprawdzić stan Yuu.
- I co panie doktorze? Wyjdzie z tego?
- Wie pani, śpiączka to dość poważna sprawa. Szansa, że wybudzi się z niej jest jeden na milion, ale nie można tracić nadziei. - zaczęłam szlochać.
- Do niego trzeba mówić, on nas słyszy.
- Nie da się go wybudzić?
- Niestety nie możemy nic zrobić poza czekaniem. Bardzo mi przykro.
- Prywatny szpital a nie potrafią wyleczyć mojego syna. - odezwał się mój mąż.
- Uspokuj się. - próbowałam załagodzić.
- Nie za to wam płacę, żebyście gadali i nic nie robili!
- Uspokój się.. - próbowałam załagodzić zaistniałą sytuację ale na nic. Wzięłam w końcu męża za rękę i wyprowadziłam na korytarz.
- Jak Ty się zachowujesz?! Wstydu nie masz!
- A co mam zrobić kiedy mój syn może umrzeć?!
- Dopiero teraz przypomniałeś sobie o nas?! Ciągle Cię w domu nie ma, ciągle jestem sama, równie dobrze ja też bym mogła zrobić to co mój syn ale ze względu na moje dzieci nie byłabym w stanie tego zrobić, bo mam dla kogo żyć.
- O czym Ty mówisz?
- O tym, że Ty ciągle pracujesz i my również czujemy się samotni. Długo to w sobie trzymałam ale teraz już to wszystko przeszło swoje granice.
- ... - mąż milczył.
- Nie chcę czuć się sama i nie chcę aby nasze dzieci czuły się tak samo.
- Wiesz jak jest praca...
- Praca? Przecież nie musisz po tyle godzin pracować.
- Jak mamy się utrzymać bez dobrych dochodów? Dobrze wiesz, że robie to dla Ciebie i naszych dzieci.
- Nie wiem już nic... - przez jakiś czas staliśmy w ciszy.
[Mei]
Wyszłam ze szpitala, było mi smutno, nie chciałam aby Yuu tak postąpił.. Gdyby nie ja to by nie znalazł sobie kogoś innego... a znalazł chłopaka! To jeszcze gorzej! Teraz do mnie dotarło, że to była moja wina... to przeze mnie tak wyszło. Dopiero teraz do mnie dociera to co się stało. Yuu jest w śpiączce a tego chłopaka mam ochotę udusić!
*
Przeglądając mój aparat znalazłam nasze wspólne zdjęcia, które mieliśmy wywołać lecz tego nie zrobiliśmy... Wszystko przez tego Hiro, który się ze mną tylko zabawił i wykorzystał... a właściwie zgwałcił mnie a Yuu nawet nie chciał mnie wysłuchać. Dalej nie wiem jak to się stało, że się dowiedział o tym. Udawałam, że wszystko jest w porządku a tak nie było.
Tęskniłam za nim cholernie...
Chciałam, żeby było jak dawniej ale za każdym razem gdy na niego patrzałam moja tęsknota wzrastała z sekundy na sekundę, minuty na minutę, godziny na godzinę i tak na okrągło.
Nie miałam obecnie nikogo odkąd Yuu ze mną zerwał.. Po tym wszystkim nie mogłam sobie pozwolić na inną miłość. Potrzebowałam tylko jego ale on już miał kogoś na kim musiało mu bardzo zależeć, że zrobił to... Dla mnie nigdy by tego nie zrobił gdy tak myślałam... może i lepiej.. nie byłam go warta, jednak mimo wszystkiego co między nami zaszło dalej mi na nim zależy i chcę być z nim. Nie mogłam tak siedzieć i nic nie robić... Oni nie znali prawdy a Kagome widać było, że również na opowiadała im tak jak Yuu to zrobił gdy się dowiedział... Nie miałam mu za złe tego dlatego, że czuł się zrozpaczony ale nie tylko on tak się czuł, ja również nie umiałam wszystkiego odkręcić... Gdyby tylko Yuu znał całą prawdę...
Nie umiałam sobie poradzić z tym co się dzieje, to wszystko mnie przerasta... To prawda, że raz go zdradziłam ale to było wszystko dla niego... To dla niego tak się poświęcałam.. a on tylko nie znał całej prawdy jaka sie działa ostatnimi latami, nie miałam innego wyjścia jak dokonać tego czego dokonałam aż w końcu ktoś postanowił mnie podle wykorzystać... W głowie ciągle przypominały mi się czasy z przeszłości... przez co przechodziłam tak długo... nie mogłam wytrzymać głosów w głowie, które słyszę od czasu tamtych wydarzeń... To co się stało ciągle trwa...
Nie wiem na prawdę jakbym mogła cofnąć czas ale na to było już za późno, mogłam jedynie wszystko wyjaśnić choćby rodzicom Yuu...
Jedynie o wszystkim wiedziała moja najlepsza przyjaciółka Nana. Ona znała każdy detal mojego życia, ona wiedziała o wszystkim co mnie spotkało.
Poszłam się z nią spotkać.
- Powinnaś mu powiedzieć o tym. Wiem jak cierpisz ale na prawdę powinnaś mu to powiedzieć już dawno.
- Wiem, że powinnam...
- To na co czekasz?
- On jest w śpiączce...
- Jak to?!
- Próbował się zabić...
- Boże...
- Ale to nie przeze mnie.. On... poznał kogoś...
- Co to za laska?
- To nie laska...
- Nie mów mi, że to...
- Chłopak ...
- Przecież on jest 100% hetero..
- Wyszło, że jednak nie...
- Ale przecież jakieś kilka miesięcy temu widziałam go z jakąś dziewczyną wyższą od niego do tego ubraną jak chłopak...
- To ten chłopak...
- Spotyka się z transwestytą??
- Nie! On tylko ma taki wygląd...
- Hmm.. wydawał mi się bardzo znajomy...
*
[Pani Shiroyama]
- Panie doktorze panie doktorze! - pielęgniarka wybiegła z sali, w której leżał nasz syn! Bałam się, że coś się złego stanie i się nie myliłam... Po chwili doktor pobiegł z pielęgniarką do sali.
Przez szybę patrzyliśmy jak nasz syn walczy o życie. Robili mu masaż serca... Prawie zemdlałam... Mąż trzymał mnie w mocnym uścisku..  sam ledwo powstrzmywał łzy..
- Boże, co oni robią?! - lekarze, którzy się zbiegli przynieśli defibrylator.
Porazili go prądem... Nie mogłam na to patrzeć!
- Szybciej bo go stracimy! - kolejny strzał, który wycelowali w klatkę piersiową mojego syna.
Jednak kreska na monitorze zrobiła się prosta.
- Czas zgonu, 9:31. - nakryli go prześcieradłem.
- O nie! - wyrwałam się z uścisku męża i wbiegłam do pomieszczenia.
- Bardzo mi przykro.. Robiliśmy wszytsko co w naszej mocy.. - lekarz przekazał kondolencje.
- Synku.. dlaczego? .. Boże dlaczego?! - Zaczęłam płakać.. wzięłam telefon mojego syna i byłam pewna, że Yuu chciałby abym poinformowała kogoś o tym co się stało...
[Kouyou]
30 minut wcześniej.
Siedziałem na podłodze w moim pokoju ciągle gapiąc się w ten durny telefon i czekając na jakiś znak, wiadomość, cokolwiek.
Nie mogłem tak siedzieć w nieskończoność... Wsiadłem do najszybszego pociągu. Po 30 minutach jazdy nagle telefon zadzwonił.
Na wyświetlaczu wyświetlił się numer Yuu!
Odebrałem bez wahania.
- Halo Yuu?!
- Kouyou, tu mama Yuu...
- Co się stało?
- Yuu... nie żyje..
- Cco?! Nie wierzę .. - odebrało mi mowę..
- Popełnił samobójstwo...
- Nie.. Nie wierzę... - moje serce w tym momencie pękło...
*
Dotarłem na miejsce po czym odrazu pobiegłem do szpitala.
- Znalazłem sale w której Yuu leżał pod białym prześcieradłem.. Wszedłem do sali..
- Yuu! Obudź się błagam! Yuu żyj dla mnie! Błagam! - popadłem w panikę, zacząłem płakać. Leżałem przy łóżku na którym leżał...
- Kouyou.. jak Ty się tu znalazłeś? - mama Yuu spytała mnie..
- Przyjechałem... gdy pani zadzwoniła ja byłem w drodze.. Nie wierzę w to.. przecież on jeszcze jest ciepły...
- Mój najmłodszy syn... - mama Yuu bardzo płakała a ja nie mogłem zaspokoić swoich łez i bólu przez, który właśnie przechodzę... Nie wierzę w to wszystko...
Wyszliśmy na korytarz i wtedy zauważyłem kogoś kto był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem.
[Mei]
- Kouyou?! - Nana wytrzeszczyła oczy.
- Nana?!
- Co Ty tu robisz?!
- Właśnie pożegnałem mojego chłopaka.
- Cco?! - nie dowierzałam.
- Yuu nie żyje. - Kouyou zrezygnowany wrócił na sale...
*
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Yuu.. mój Yuuś nie żyje... boże...
Mimo mojego załamania musiałam się dowiedzieć skąd Nana znała Kouyou...
- Co się stało? Ty znasz Kouyou?
- Przecież... Aj nie mówiłam Ci tego...
- Czego??
- My się kiedyś spotykaliśmy gdy mieszkałam w Osace...
- Że co?!
- Byliśmy parą przez pół roku a potem powiedział, że się wyprowadza z rodziną na Okinawę...
- Czemu mi tego nie powiedziałaś wcześniej?!
- Dla mnie to był zamknięty rozdział... Do tego wtedy mi oświadczył, że jest biseksualny i że podobają mu się zarówno dziewczyny jak i chłopacy... Ja również chciałam się zabić...
- Nie rozpoznałaś go gdy ich widziałaś?
- Byliśmy razem 5 lat temu... Od tamtego czasu się sporo zmieniło a ja go widziałam z bardzo daleka i nie wyglądał tak jak teraz... Choć jednak trochę mi przypominał Kouyou to jednak nie wiedziałam, że to właśnie on a przecież miał mieszkać na Okinawie to ja nie wiem...
- Kouyou mieszkał w prefekturze Kanagawa...
- Cholera jasna! Że też tego nie zauważyłam... z nim działo się wiele dziwnych rzeczy..
- Jakich rzeczy?
- Jak na przykład to, że ciągle gdzieś znikał. Pare razy ze sobą spaliśmy ale on ciągle mówił, że musi sie spieszyć... ale jednak wracał do mnie... Raz byłam z nim w ciąży.. ale poroniłam...
- Boże...
- Kochałam go tak bardzo ale kiedy wyprowadzał się, całe życie mi się zawaliło...
[Kouyou]
- Dlaczego? - powtarzałem to pytanie do Yuu, który bezbronny leżał w łóżku okryty białym prześcieradłem.. przytuliłem się do jego ręki, głaskając go delikatnie. Nie mogłem uwierzyć, że Yuu to zrobił... to niemożliwe... popadłem w załamanie nerwowe... Nie mogłem.. już nie mogłem patrzeć na to wszystko...
Wiem, że nie powinienem wracać do Tokyo ale w Mie już nic na mnie nie czekało...
Biegłem przez wiele ulic w Tokyo próbując zapomnieć cały ból ale to bez sensu! On był moją największą miłością i chciałem teraz znaleźć się obok niego.
--------------------------------------------------------------------
Wiem, że długo nic nie dodawałam, ale dziś już dodaję oczekiwany rozdział 7 Miserable.
https://www.wattpad.com/user/Gazerock_isnotdead