Mama coś kroiła na desce na blacie kuchni, Kagome przeglądała jakieś wiadomości w gazecie.
- Yuu, wstałeś.
- Wstałem.
- Co chcesz na śniadanie?
- Może naleśniki.
- Zaraz Ci zrobię.
Mama zrobiła jak obiecała. Przygotowała cały talerz naleśników! Ledwo zjadłem 5, siostra zjadła 4, potem dołączył jeszcze mój brat Akihiro. Co jak co ale mama umiała zrobić dobre naleśniki tak jak i resztę jej specjałów ale robiła tego tyle, że tym można było całą armię wykarmić. Mama lubi gotować, było to jej pasją, ojciec zaś lubi swoją pracę, prawie wcale do domu nie wracał, brakuje mi go w domu, prawie wcale się nie widzimy. Wiadomo, wraca po nocy jak wszyscy śpią.
*
Wziąłem rower i wyszedłem na dwór, miałem ochotę objechać całą moją wioskę.Pojechałem do parku. Byłem tak zamyślony ostatnimi wydarzeniami, że nie zwracałem kompletnie uwagi na drogę, nagle najechałem na kogoś kto stał odwrócony do mnie. Zderzyliśmy się, po chwili leżeliśmy na ziemi. Jak się okazało jechałem po stronie dla pieszych zamiast po stronie dla rowerzystów. Chwilę po zderzeniu szybko się ogarnąłem się i wstałem aby pomóc poszkodowanej.
- Nic Ci się nie stało?
- Nie, wszystko w porządku. - głos miała gruby.. chwila, to był facet?!
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Tego można było się domyślić. - spojrzałem na chłopaka, miał ładną cerę, usta miał pięknie wykrojone. Włosy pieknego odcieniu blond. Zaraz! Czy ja powiedziałem, że on mi się podoba?! Niee, nie, jestem w 100% hetero i tak miałem nadzieję myśleć i być tego świadomym.
- Dużo przytłaczających rzeczy jak zgaduję.
- No tu się nie mylisz.
- Skoro już się wpadłeś na mnie to przedstawię się, Kouyou Takashima.
- Yuu Shiroyama. - podaliśmy sobie dłonie. Miał niezwykle gładką skórę! Nie jedna kobieta pewnie zazdrości mu takiej cery.
- Ile masz lat? - spytał.
- 19 a Ty?
- 17.
- Mieszkasz tu? Nigdy Cię nie widziałem.
- Nie, przyjechałem do cioci na wakacje.
Miło nam się rozmawiało, w końcu zaproponowałem mu pójście na lody gałkowe.
- Po proszę 2 gałki wiśniowe. Kouyou, A Ty jakie chcesz?
- Truskawkowe.
- Też 2 gałki?
- Tak. - wzięliśmy lody i poszliśmy do parku, w którym się poznaliśmy. Postawiłem rower na nóżkę obok ławki, na której usiedliśmy.
- Więc czemu byłeś zamyślony?
- Wiesz, nie chcę o tym mówić...
- No w porządku.
- A Ty powiedz coś o sobie.
- No cóż, mieszkam w prefekturze Kanagawa, chodzę do liceum no i gram trochę na gitarze.
- Ja też gram na gitarze.
- Serio?
- No.
- Fajnie.
- No.
- Wiesz, muszę lecieć do domu, pewnie ciocia się niecierpliwi...
- To może Cię odprowadzę. Pogadamy sobie jeszcze chwilę. - zaproponowałem.
- W porządku.
Gdy rozmawialiśmy i wracaliśmy zauważyłem, że wracamy tą samą drogą co ja wracam.
Poszliśmy o 2 domy dalej.
- To tu.
- Tu Twoja ciocia mieszka??
- No tak a co?
- Tak się składa że mieszkam 2 domy dalej.
- Na prawdę?
- Tak.
- Czemu nie zauważyłem tego?
- Najwidoczniej minęliśmy się.
Zaśmialiśmy się. Po chwili odprowadziłem Kouyou pod jego dom.
- No to do jutra Yuu.
- Do jutra. - wróciłem do domu. Usiadłem na podłodze. Ciągle rozmyślałem o tym Kouyou. Miał coś takiego w swoim wyglądzie co przyciągało. Wyglądał pociągająco... Zaraz.. czy ja powiedziałem w myślach "pociągająco"?! Nie, nie, nie ja nie jestem gejem! Wolę kobiety, chociaż ten jest trochę podobny do kobiety... Yuu, stop! Przestań myśleć o Kouyou tylko zjedz sobie kanapke albo bierz sięza nastrojenie gitary!
Ale co będzie jak się zobaczymy?! Przecież powiedział "Do jutra, Yuu".
Muszę sobie jakąś dziewczynę znaleźć... Mimo bólu, który trzymam do dziś przez moją byłą, jestem gotów otworzyć moje serce komuś kto na nie zasługuje... Niee, co ja gadam?! Kouyou, taki piękny, te włosy cudne, oczy jak u sarenki i to dosłownie! Usta pulchne, ciekawe jakie są podczas pocałunku... Yuu uspokój się! Nie jesteś gejem głupku... Ciągle sobie to powtarzałem ale ja już nie byłem pewien swojej seksualności. Kouyou miał coś takiego w sobie... co na prawdę przyciągało...
- Yuu! Obiad! - Mama wyrwała mnie z zamyśleń. Wstałem z podłogi i ruszyłem do kuchni. Na obiad było spaghetti z pysznym sosem. Mama zawsze robiła dobre spaghetti. Aż ślinka ciekła na samą myśl o tym co moja mama potrafiła przyrządzić.
Była dobra w tym co robiła czyli prowadzeniem domu, jednak chciała iść do pracy i spróbować czegoś nowego. Widać było, że prowadzenie domu nie wystarczało jej do szczęścia. Ojciec wiecznie w robocie a jak przychodzi to my śpimy. Mama jest taka nieszczęśliwa... Czasem mam wrażenie że tata zdradza mamę... Ale nie! To głupie! Nie mógłby, mama odrazu by zauważyła, że coś jest nie tak. Jadłem tak te spaghetti i rozmyślałem ciągle, nagle poczułem jak ktoś mnie szturcha. Odwróciłem się i ujrzałem Kouyou.
- Co Ty taki wystraszony? - spytał przyglądając mi się uważnie.
- Cz-cześć.
- Cześć. - usiadł na krześle. - Co Ty taki czerwony? - dotknął mojego policzka, przez co zarumieniłem się jeszcze bardziej.
- Nic...
- Yuu, Ty się rumienisz! Jak panienka!
- Nie po prostu zawsze tak jest jak ktoś mnie dotyka. - szybko wymyśliłem.
- No niech Ci będzie. - nie uwierzył. Widać było po jego uśmiechniętej twarzy.
Poszliśmy do mojego pokoju. Kouyou przyniósł ze sobą gitarę ale jednak nie dawało mi spokoju, że jeszcze dziś do mnie przyszedł.
- Kouyou, myślałem, że jutro przyjdziesz.
- A wiesz, jakoś nie chciało mi się siedzieć w domu.
- Rozumiem.
- Ciocia poszła koleżankę odwiedzić a ja postanowiłem do Ciebie wpaść.
- Przyniosłeś gitarę.
- Ano przyniosłem. - uśmiechnął się i wziął elektryka do rąk i zaczął grać.
Był w tym na prawdę dobry. Podobały mi się jego ruchy palców na strunach. Palce miał zgrabne i długie.
- Yuu, wszystko w porządku? - Kouyou wyrwał mnie z zamyśleń poraz kolejny. Za bardzo przyglądałem się jego jemu i jego palcom a jego muzyka wręcz mnie pochłaniała.
Był w tym zajebisty.
- Kouyou, grałeś już zespołach?
- Nie a chciałem.
- Czemu nie próbowałeś?
- Jakoś nie było okazji..
- Rozumiem.
Graliśmy tak jakiś czas, potem jednak zrobiliśmy się głodni więc zeszliśmy do kuchni, żeby coś przekąsić.
*
Wróciliśmy później najedzeni do mojego pokoju i kontynuowaliśmy próby. Z Kouyou czas zlatywał niespodziewanie szybko.Kouyou musiał już iść. Pomogłem mu schować gitarę, przez co niechcący dotkneliśmy swoich rąk. Kouyou trochę się zaczerwienił jak i ja... czyżby on jednak... Nie! Yuu przestań myśleć o niebieskich migdałach!
- Muszę iść...
- Odprowadzę Cię. - zaproponowałem.
- Nie trzeba. Daleko nie mam. Miło się grało, to do zobaczenia. - kiwnąłem tylko głową i zamknąłem drzwi za Kouyou. Ten dzień był bardzo męczący.
<3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWięcej poproszę :-) ;-) :-*