Już miałem skakać gdy nagle przed moimi oczami ukazała się zjawa! A była nią moja ukochana...
Mówiła "nie rób niczego głupiego! Jeśli to zrobisz to nigdy Ci nie wybaczę!".
Poleciałem w tył na chodnik. Nie mogłem uwierzyć... To mi się śni ...
Nie... Uroiłem sobie teraz... A może nie?
Cholera..
Teraz jedynie o czym pomyślałem "kto pomści moją ukochaną jak nie ja?"... Postanowiłem się wziąć w garść i znaleźć sprawcę.
*
W domu zacząłem analizować każdy dzień, miesiąc, w ogóle każdą chwilę, przez którą Aiko zachowywała się jakoś dziwnie.
Wszystkie jej wymówki.. To wszystko było skomplikowane! Ale przecież musiał być ktoś kto jej nienawidził.
Komuś musiała podpaść ale teraz pytanie komu?
Faktem jest też taki fakt, że często wymykała się bez mojej wiedzy a na drugi dzień tłumaczyła, że miała coś pilnego do zrobienia w domu.
Jednak teraz musiałem jakoś opracować plan. Miałem niecałe 16 lat więc w obecnej chwili nie mogłem wiele zdziałać.
Teraz to co powinienem zrobić to pożegnać się z moją ukochaną.
*
Dzień pogrzebu. Ubrany byłem w czarny garnitur. Drżały mi ręce z myślą o tym, że ją zobaczę ten ostatni raz.
Pogrzeb odbywał się w kościele, Aiko nie była buddystką. Kiedy podszedłem do trumny, leżała tak spokojnie, była blada, jej oczy były zamknięte.
Ubrana była w białą sukienkę. Włożyłem do jej rąk czerwoną różę, bardzo je lubiła. Ostatni raz złożyłem pocałunek na jej ustach. Były zimne. Wyglądała tak niewinnie...
Po chwili zamknięto trumnę
Kiedy chowano ją do grobu nie mogłem znieść tego, zacząłem płakać, upadłem na kolana. Załamałem się totalnie. Nie zostało mi już nic poza płaczem i zemstą.
Fakt, że byłem niepełnoletni to za dużo zrobić nie mogłem więc przez ten czas starałem się analizować wszystko co się działo z Aiko. Śledztwo zamkneli z braku większości dowodów ale ja wiedziałem, że ten morderca jest ciągle na wolności. Nie zamierzałem odpuścić dopóki ten sukinsyn nie zapłaci za to co zrobił.
*
Minęły 2 lata od śmierci mojej ukochanej a ja dalej tęskniłem za nią i dalej szukałem sprawcy, tym razem postaram się bardziej. Przez ten czas notowałem wszystko w kalendarzu, każdy kontakt, każde miejsce spotkania, każdy wysłany SMS, każde odebrane połączenie i tak dalej.
Przed śmiercią Aiko zostawiła telefon w moim domu pod moim materacem. Przeglądając jej smsy przeraziłem się. Groźby od jakiegoś typa.. Imienia nie było tylko sam numer.
Zacząłem coraz to więcej szperać w jej telefonie aż znalazłem nagrania. Przystawiali jej nóż do gardła i grozili, że jeśli nie zrobi tego co jej każą to ją zabiją, jednak jak na złość nie było widać twarzy osób a jedynie było słychać ich głos.
Jedyne co mogłem w obecnej sytuacji zrobić to popytać jej znajomych, być może coś wiedzieli..
Tak więc zrobiłem, popytałem znajomych mojej zmarłej dziewczyny, jednak nikt nic nie wiedział, widać było jedynie strach w ich oczach, dlatego milczeli.
Zastanawiało mnie też, czemu akurat miała te nagrania na swoim telefonie. Być może gdy nie miała go przy sobie to wysłali po to abym ja zobaczył albo ktoś inny.
Tego nie wiedziałem jednak.
Być może znajomi mojej ukochanej wiedzą znacznie więcej niż mógłbym się spodziewać.
Doszedłem do wniosku, że muszę ich przycisnąć.
*
Udałem się do najlepszej przyjaciółki Aiko, Kanae.
Zapukałem i zaczekałem chwilę.
Otworzyła. Spojrzała się na mnie ze smutkiem w oczach ale jednak wcześniej wyglądała na radosną no i oczywiście była impreza.
- Cześć, widzę wesoło u Ciebie.
- Tak.. zrobiłam takie małe przyjęcie.
- Jak na małe to muzyka dość głośno gra a butelek na stole jest tyle co w barze.
- Wejdź. - wszedłem przez próg. W sumie dwa lata minęły więc po żałobie ale dla mnie żałoba do końca życia będzie.
- Wiesz mam urodziny.
- To wszystkiego najlepszego, nie wiedziałem.
Zaprosiła do swojego pokoju gdzie usiadłem na jej łóżku. Podała mi puszkę piwa.
- Odkąd Aiko nie ma to Ciebie nigdzie nie było widać. Przychodziłam ale Ty nie otwierałeś, reszta ekipy tak samo. Wszyscy myśleliśmy, że wyjechałeś.
- Nie mógłbym wyjechać, nie teraz i dopóki nie dorwę tych drani.
- Policja umorzyła śledztwo.
- Ale ja nie, znajdę ich choćbym miał szukać do końca życia i zrobię im dokładnie to samo co oni Aiko.
- To nie jest dobry pomysł, nie rób niczego na własną rękę, bo wpadniesz w tarapaty.
- Co za różnica? I tak nie mam już po co żyć.
- Nie mów tak...
- Straciłem sens życia więc chcę pomścić moją ukochaną skoro nie mogłem jej ocalić.
- Powiem Ci coś, ale nie może się wydać, że to ode mnie.
- Co takiego?
- Widzisz Kouyou, Aiko brała narkotyki.
- Co?
- Kokainę.
- Że co? I Ty przez ten cały czas milczałaś?!
- A jaki był sens mówić Ci to? Aiko mnie prosiła abym Ci nie mówiła ale teraz jak tak myślę to chyba powinnam wcześniej Ci to powiedzieć ale nie chciałam jej stracić a jednak straciłam.
- Jaki sens? Ty sobie kpiny robisz? Była moją dziewczyną, drugą połówką, z którą planowałem wspólną przyszłość a Ty mówisz jaki był pieprzony sens mówienia mi, że bliska mi osoba się truje?! Że bliska mi osoba bierze to gówno?! Zdajesz sobie sprawę, że to też mógł być powód jej śmierci?!
- Ale ją zamordowano.
- A może jej coś groziło? A może nie miała jak oddać długu?
- Przepraszam Kouyou, tylko tyle wiem, proszę Cię wyjdź.
Wyszedłem. Cała ta sytuacja z Kanae była dość podejrzana, jakby na prawdę coś ukrywała, wiedziała o tym co się działo, być może i jej ktoś też grozi, dlatego ze strachu milczy a ja dalej nie wiem kto i dlaczego zabił Aiko.
*
Przeglądałem telefon Aiko i dalej niczego konkretnego nie znalazłem, żadnych nazwisk, zdjęć morderców, no kompletnie nic.
Postanowiłem przepytać jeszcze kilku jej innych znajomych.
Następną osobą był przyjaciel mojej dziewczyny, nie jaki Jin. Jest starszy od Aiko o 4 lata, studiuje psychologię. Zadzwoniłem do niego z jej telefonu.
Odebrał, słychać jednak było zdziwienie z jego strony.
- Moshi moshi, Aiko? Tak się martwiłem kochanie, czemu nie dzwoniłaś? - zaraz co kurwa, "kochanie"?!
Zdradzała mnie? - bardzo się zdenerwowałem słysząc to, po chwili jednak usłyszałem coś innego.
- Mała, nie wygłupiaj się, żartowałem, wiem, że do mnie nic nie czujesz i że jesteś z tym całym swoim Kouyou. Moshi moshi, jesteś tam?
- Tu ten cały Kouyou, chłopak Aiko.
- Ajj, wybacz stary... eee czemu wgl dzwonisz do mnie z telefonu Aiko?
- Musimy się spotkać.
- Zaraz zaraz, gdzie jest Aiko? To jakiś żart? - brzmiał na prawdę zdziwiony.
- Słuchaj, to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się w parku pod uniwersytetem Keio. - rozłączyłem się i ruszyłem do parku.
Czekałem chyba z godzinę. W końcu "książę" się pojawił. Skórzana kurtka, czarny t-shirt, okulary przeciwsłoneczne, wisiorek, buty również skórzane i oczywiście te obrażające spojrzenie jak spod byka.
- Stary, gdzie Aiko?
- Siadaj. - odparłem zdenerwowany.
- No siedzę i co? - typ zachowywał się arogancko, jak Aiko mogła się z takim zadawać? Chwyciłem go za koszulkę.
- Aiko nie żyje, a ja chce wiedzieć kto jej odebrał życie. Przyjaźniliście się a Ty jednak czułeś coś więcej do niej. A może to Ty ją zamordowałeś bo dała Ci kosza?!
- Zaraz.. co? Jak to Aiko nie żyje?! Kiedy się to stało?
- To Ty nie wiedziałeś? 2 lata temu ktoś odebrał jej życie!
- A skąd! Nie kontaktowaliśmy się odkąd jej zaproponowałem wspólne mieszkanie..
- To Ty jej jeszcze mieszkanie proponowałeś?! - zdenerwowałem się i uderzyłem go pięścią w twarz. Z nosa poleciała mu krew.
- Ej ogarnij się!
- To Ty się ogarnij. Z kim się zadawała? Od kogo miała prochy?
- Widziałem ją nie raz w takim amoku ale nie sądziłem, że brała coś. A teraz łaskawie puść mnie i na spokojnie porozmawiamy. - nagle mu się psycholog włączył. Co za ironia...
- Wiem tylko tyle, że brała kiedy miała egzaminy, stresowała się dziewczyna chociaż szkoda jej, fajna była.
- Ktoś ją zgwałcił i zamordował. A teraz pytanie kto?
- A mnie skąd to wiedzieć? Nie znałem jej znajomych. Może trzeba było się jej przyjrzeć wtedy? - cały ten typ był śliski, coś mi w nim nie pasowało choć mówił wiarygodnie ale ile z tego prawdy to ja nie wiem a coraz bardziej traciłem kontrolę nad agresją. Miałem ochotę mu przywalić za samą niewiedzę ale jaki byłby sens? Po chwili postarałem się to trochę opanować.
- Popytaj jej znajomych, może coś wiedzą więcej.
- Ta, już pytałem.
- I co?
- I nic. Pytałem się jej przyjaciółki, ale wydawało się jakby się czegoś bała. Nic nie chciała powiedzieć.
- No cóż, już nic na to nie poradzę. - poklepał mnie po kolanie jakby wszystko było w porządku. Coś tu śmierdziało na kilometr.. Wkurzony, że niczego się nie dowiedziałem opuściłem miejsce spotkania.
Jin odchodząc od ławki, na której siedział z Kouyou wyciągnął telefon komórkowy i wybił numer.
- Ten chłoptaś od Aiko coś podejrzewa. Miejcie go na oku.
Udał się do swojego czarnego Jaguara*.
Przyjechał do klubu ze striptizem. Znajdowała się tam siedziba Yakuzy*. Od zaplecza mieścił się regał z książkami. Wybrał jedną, a dokładniej tylko lekko pociągnął, nagle automatycznie regał cofnął się do tylu jednocześnie ukazując przejście do kryjówki.
- O no proszę proszę, któż to się pojawił, a ja już myślałem, że już Cię nigdy nie zobaczę.
- Słuchaj, Yoshikawa. Mamy problem.
- Jakiż tym razem?
- Pamiętasz tę małą ode mnie? Ten jej chłopak coś podejrzewa, chodzi, przesłuchuje ludzi. Co jeśli to wyjdzie na jaw? Mogą być kłopoty.
- Ona milczy na wieki przecież.
- Znam Twoich ludzi, są słabi, mogą pęknąć. Zrób coś z tym zanim ja zrobię. - wyszedł.
- Za kogo on się uważa szefie?
- Wie co mówi. Przypilnuj naszych "podopiecznych", żeby milczeli jak grób.
- Tak jest.
*
Przeglądając zdjęcia Kouyou nie mógł trafić na żaden ślad, który by chociaż trochę ułatwił śledztwo.
Jednak coś poczuł dotykając okładki od wnętrza. Było widać lekkie ugięcie z tyłu. Kawałek odstawał, pociągnąłem, a w środku zdjęcie grupowe. Wtedy miałem już jedną myśl. Wśród nich musiał być ktoś kto stał za tym wszystkim.
-----------------------------------------------------------
*Yakuza - japońska mafia.
*Jaguar - marka samochodowa.
Oto długo wyczekiwany II rozdział Trapped. Natchnienie zawsze przychodzi wtedy kiedy nie powinno a nie wtedy kiedy powinno, mówię o moim zmęczeniu, które dość częściej odczuwam. Miłego czytania, do następnego.