Szukaj na tym blogu

wtorek, 26 grudnia 2017

Miserable II

Obudziłem się po 6 rano. Wstałem, założyłem kapcie i zszedłem na dół coś zjeść.
Mama coś kroiła na desce na blacie kuchni, Kagome przeglądała jakieś wiadomości w gazecie.
- Yuu, wstałeś.
- Wstałem.
- Co chcesz na śniadanie?
- Może naleśniki.
- Zaraz Ci zrobię.
Mama zrobiła jak obiecała. Przygotowała cały talerz naleśników! Ledwo zjadłem 5, siostra zjadła 4, potem dołączył jeszcze mój brat Akihiro. Co jak co ale mama umiała zrobić dobre naleśniki tak jak i resztę jej specjałów ale robiła tego tyle, że tym można było całą armię wykarmić. Mama lubi gotować, było to jej pasją, ojciec zaś lubi swoją pracę, prawie wcale do domu nie wracał, brakuje mi go w domu, prawie wcale się nie widzimy. Wiadomo, wraca po nocy jak wszyscy śpią.
*
Wziąłem rower i wyszedłem na dwór,  miałem ochotę objechać całą moją wioskę.
Pojechałem do parku. Byłem tak zamyślony ostatnimi wydarzeniami, że nie zwracałem kompletnie uwagi na drogę, nagle najechałem na kogoś kto stał odwrócony do mnie. Zderzyliśmy się, po chwili leżeliśmy na ziemi. Jak się okazało jechałem po stronie dla pieszych zamiast po stronie dla rowerzystów. Chwilę po zderzeniu szybko się ogarnąłem się i wstałem aby pomóc poszkodowanej.
- Nic Ci się nie stało?
- Nie, wszystko w porządku. - głos miała gruby..  chwila, to był facet?!
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Tego można było się domyślić. - spojrzałem na chłopaka, miał ładną cerę, usta miał pięknie wykrojone. Włosy pieknego odcieniu blond. Zaraz! Czy ja powiedziałem, że on mi się podoba?! Niee, nie, jestem w 100% hetero i tak miałem nadzieję myśleć i być tego świadomym.
- Dużo przytłaczających rzeczy jak zgaduję.
- No tu się nie mylisz.
- Skoro już się wpadłeś na mnie to przedstawię się, Kouyou Takashima.
- Yuu Shiroyama. - podaliśmy sobie dłonie. Miał niezwykle gładką skórę! Nie jedna kobieta pewnie zazdrości mu takiej cery.
- Ile masz lat? - spytał.
- 19 a Ty?
- 17.
- Mieszkasz tu? Nigdy Cię nie widziałem.
- Nie, przyjechałem do cioci na wakacje.
Miło nam się rozmawiało, w końcu zaproponowałem mu pójście na lody gałkowe.
- Po proszę 2 gałki wiśniowe. Kouyou, A Ty jakie chcesz?
- Truskawkowe.
- Też 2 gałki?
- Tak. - wzięliśmy lody i poszliśmy do parku, w którym się poznaliśmy. Postawiłem rower na nóżkę obok ławki, na której usiedliśmy.
- Więc czemu byłeś zamyślony?
- Wiesz, nie chcę o tym mówić...
- No w porządku.
- A Ty powiedz coś o sobie.
- No cóż, mieszkam w prefekturze Kanagawa, chodzę do liceum no i gram trochę na gitarze.
- Ja też gram na gitarze.
- Serio?
- No.
- Fajnie.
- No.
- Wiesz, muszę lecieć do domu, pewnie ciocia się niecierpliwi...
- To może Cię odprowadzę. Pogadamy sobie jeszcze chwilę. - zaproponowałem.
- W porządku.
Gdy rozmawialiśmy i wracaliśmy zauważyłem, że wracamy tą samą drogą co ja wracam.
Poszliśmy o 2 domy dalej.
- To tu.
- Tu Twoja ciocia mieszka??
- No tak a co?
- Tak się składa że mieszkam 2 domy dalej.
- Na prawdę?
- Tak.
- Czemu nie zauważyłem tego?
- Najwidoczniej minęliśmy się.
Zaśmialiśmy się. Po chwili odprowadziłem Kouyou pod jego dom.
- No to do jutra Yuu.
- Do jutra. - wróciłem do domu. Usiadłem na podłodze. Ciągle rozmyślałem o tym Kouyou. Miał coś takiego w swoim wyglądzie co przyciągało. Wyglądał pociągająco... Zaraz.. czy ja powiedziałem w myślach "pociągająco"?! Nie, nie, nie ja nie jestem gejem! Wolę kobiety, chociaż ten jest trochę podobny do kobiety... Yuu, stop! Przestań myśleć o Kouyou tylko zjedz sobie kanapke albo bierz sięza nastrojenie gitary!
Ale co będzie jak się zobaczymy?! Przecież powiedział "Do jutra, Yuu".
Muszę sobie jakąś dziewczynę znaleźć... Mimo bólu, który trzymam do dziś przez moją byłą, jestem gotów otworzyć moje serce komuś kto na nie zasługuje... Niee, co ja gadam?! Kouyou, taki piękny, te włosy cudne, oczy jak u sarenki i to dosłownie! Usta pulchne, ciekawe jakie są podczas pocałunku... Yuu uspokój się! Nie jesteś gejem głupku... Ciągle sobie to powtarzałem ale ja już nie byłem pewien swojej seksualności. Kouyou miał coś takiego w sobie... co na prawdę przyciągało...
- Yuu! Obiad! - Mama wyrwała mnie z zamyśleń. Wstałem z podłogi i ruszyłem do kuchni. Na obiad było spaghetti z pysznym sosem. Mama zawsze robiła dobre spaghetti. Aż ślinka ciekła na samą myśl o tym co moja mama potrafiła przyrządzić.
Była dobra w tym co robiła czyli prowadzeniem domu, jednak chciała iść do pracy i spróbować czegoś nowego. Widać było, że prowadzenie domu nie wystarczało jej do szczęścia. Ojciec wiecznie w robocie a jak przychodzi to my śpimy. Mama jest taka nieszczęśliwa... Czasem mam wrażenie że tata zdradza mamę... Ale nie! To głupie! Nie mógłby, mama odrazu by zauważyła, że coś jest nie tak. Jadłem tak te spaghetti i rozmyślałem ciągle, nagle poczułem jak ktoś mnie szturcha. Odwróciłem się i ujrzałem Kouyou.
- Co Ty taki wystraszony? - spytał przyglądając mi się uważnie.
- Cz-cześć.
- Cześć. - usiadł na krześle. - Co Ty taki czerwony? - dotknął mojego policzka, przez co zarumieniłem się jeszcze bardziej.
- Nic...
- Yuu, Ty się rumienisz! Jak panienka!
- Nie po prostu zawsze tak jest jak ktoś mnie dotyka. - szybko wymyśliłem.
- No niech Ci będzie. - nie uwierzył. Widać było po jego uśmiechniętej twarzy.
Poszliśmy do mojego pokoju. Kouyou przyniósł ze sobą gitarę ale jednak nie dawało mi spokoju, że jeszcze dziś do mnie przyszedł.
- Kouyou, myślałem, że jutro przyjdziesz.
- A wiesz, jakoś nie chciało mi się siedzieć w domu.
- Rozumiem.
- Ciocia poszła koleżankę odwiedzić a ja postanowiłem do Ciebie wpaść.
- Przyniosłeś gitarę.
- Ano przyniosłem. - uśmiechnął się i wziął elektryka do rąk i zaczął grać.
Był w tym na prawdę dobry. Podobały mi się jego ruchy palców na strunach. Palce miał zgrabne i długie.
- Yuu, wszystko w porządku? - Kouyou wyrwał mnie z zamyśleń poraz kolejny. Za bardzo przyglądałem się jego jemu i jego palcom a jego muzyka wręcz mnie pochłaniała.
Był w tym zajebisty.
- Kouyou, grałeś już zespołach?
- Nie a chciałem.
- Czemu nie próbowałeś?
- Jakoś nie było okazji..
- Rozumiem.
Graliśmy tak jakiś czas, potem jednak zrobiliśmy się głodni więc zeszliśmy do kuchni, żeby coś przekąsić.
*
Wróciliśmy później najedzeni do mojego pokoju i kontynuowaliśmy próby. Z Kouyou czas zlatywał niespodziewanie szybko.
Kouyou musiał już iść. Pomogłem mu schować gitarę, przez co niechcący dotkneliśmy swoich rąk. Kouyou trochę się zaczerwienił jak i ja... czyżby on jednak... Nie! Yuu przestań myśleć o niebieskich migdałach!
- Muszę iść...
- Odprowadzę Cię. - zaproponowałem.
- Nie trzeba. Daleko nie mam. Miło się grało, to do zobaczenia. - kiwnąłem tylko głową i zamknąłem drzwi za Kouyou. Ten dzień był bardzo męczący.

środa, 6 grudnia 2017

Miserable I

Zazwyczaj cieszyłem się życiem, dopóki nie przyłapałem mojej dziewczyny na zdradzie z jej nowym kochasiem. Poczułem się rozczarowany. Osoba, którą kochałem stała się dla mnie obca. Miałem ochotę skoczyć z mostu i utonąć ale coś w środku mnie podpowiadało abym tego niego robił. Mei (bo tak miała na imię) biegła za mną przepraszając mnie i zapewniając, że z nim zerwie ale ja miałem dosyć jej kłamstw.
- Yuu, zaczekaj!
- Nie chcę Cię znać!
- Yuu, ja nie chciałam!
- Ale zrobiłaś to rozumiesz? Zraniłaś mnie a ja Cię tak kochałem! 
- Ja Cię dalej kocham Yuu...
- Leć do swojego kochasia bo z nami koniec.
- Ale Yuu...
- Ja bym Ci nigdy tego nie zrobił.
Dziewczyna pobiegła z płaczem. Ja sam też zacząłem płakać. Zawiodła mnie przez co poczułem się na prawdę jeszcze gorzej. 
Mam dopiero 19 lat i niby całe życie przede mną a jednak czułem się jakbym już nie miał po co żyć. Złamane serce boli najgorzej. Ale wracając do rzeczy nie chciałem już nigdy spotkać Mei.
*
Kilka dni później. 
Czułem się już odrobinę lepiej ale dalej serce mnie bolało. Tęskniłem za nią ale nie potrafiłem już jej dać następnej szansy a miała już nie raz, niestety nie wykorzystała jej, dlatego nie ma co już jej dawać. Kiedy mnie zdradziła już 3 raz, miarka się przebrała. Nie zamierzłem się ani mścić ani nic z tych rzeczy.
Zamknąłem się w swoim pokoju i wpadłem w stan depresyjny, ale nie nie, nie zamierzałem się zabijać przez jakąś pustą lalunię. Odciąłem się od świata realnego. Przesiedziałem w domu z ponad 2 tygodnie. Moim zajęciem było granie na gitarze, od czasu do czasu jakąś książkę czytałem czy też telewizję oglądałem. Żyłem jedynie tym małym moim światem. Moje życie straciło sens. Rodzina martwiła się o mnie i dalej się martwią. Moja siostra Kagome próbowała mnie pocieszyć zabierając mnie na kręgle. W końcu jednak dałem się przekonać i poraz pierwszy po kilku tygodniach wyszedłem na zewnątrz. Było ponuro, ale nawet lubiłem taką pogodę, była idealna do przemyśleń, zwłaszcza zimą, kiedy to moja ulubiona pora roku. Kagome poszła kupić nam po napoju. Na kręglach było super, dopóki nie zobaczyłem Mei. Znowu poczułem ten ból. Bylem na nią wściekły ale jednocześnie brakowało mi jej ale jak już postanowiłem tak też trzymałem się tego i sobie przysięgłem, że jej nie wybaczę. Prawie wcale nie starała się aby nasz związek przetrwał, ciągle to ja coś robiłem, albo zbierałem ją na spacery, na łyżwy i na inne takie rzeczy, które pary lubiły robić jak pójście do kina czy też jakaś wspólna wycieczka rowerowa. Teraz mogłaby być najlepsza pora na to gdyż to już Maj nastał ale Mei zniszczyła coś co budowaliśmy od 3 lat, czyli nasz związek. Byliśmy w tym samym wieku a jednak Mei to była jak taki dzieciak. Ciągle jej coś nie pasowało. A to ciastko nie dobre a ta czekolada za gorzka, no zwariować z nią można było! Mimo to kochałem ją i nie chciałem jej stracić ale najwyraźniej los tak chciał, nie, to ona tak chciała. Ujrzała mnie. Po chwili podeszła do mnie.
- Cześć Yuu.
- Cześć. - odpowiedziałem z niechęcią w głosie. 
- Co tam u Ciebie?
- Jakoś leci a u Ciebie?
- Już nie jestem z Junem.
- Już Cię rzucił czy Ty go zdradziłaś?
- Yuu, możesz przestać? Przepraszałam Cię i dalej Cię kocham.
- Ja już się wyleczyłem z tej toksycznej miłości. - oddaliłem się od Mei i wróciłem do gry, ale nagle poczułem znowu tą pustkę i znowu miałem ochotę zamknąć się w pokoju i nie wychodzić. 
- Yuu, wszystko w porządku?
- Tak, w porządku... - odpowiedziałem bez przekonania w głosie. 
- Widziałam jak rozmawiasz z Mei. Zmarkotniałeś.
- Nic mi nie jest, wydaje Ci się. 
- Braciszku, nie mydl mi oczu, widzę przecież. - Kagome przytuliła mnie mocno do siebie.
Postanowiliśmy wrócić do domu.
 *
Położyłem się na łóżko. Włączyłem z mojego magnetofonu X Japan "Kurenai". Kilka minut później ktoś zapukał do moich drzwi od pokoju. Jak się okazało to była moja mama.
- Jak się czujesz synku?
- Jakoś się trzymam.
- Przyniosłam Ci coś na osłodę. - mama podała mi kubek wypełniony kakaem z piankami. Wiedziała co lubię. 
- Dzięki. - wziąłem od niej kubek. Mama przysiadła się na brzeg mojego łóżka. Zaczęła gładzić mnie po włosach.
- Martwimy się o Ciebie. Prawie wcale nie wychodzisz z pokoju. 
- Przejdzie mi.
- Ale synku. - już nie odpowiedziałem tylko odłożyłem kubek i odwróciłem się na bok odwracając się plecami jednocześnie od mojej mamy. Chciałem już spać. Wpęznąłem pod kołdrę, położyłem głowę na poduszce. Mama tylko westchnęła i pogładziła moje włosy. Wstała z mojego łóżka i wyłączyła magnetofon.
- Dobranoc synku. - nie miałem już siły odpowiedzieć. Mama wyszła zamykając cicho drzwi. Z moich oczu wpłynęło kilka łez. Przetarłem je dłonią i zamknąłem oczy. Starałem się zasnąć, ale myśli, które krążyły wokół mnie po spotkaniu Mei dalej nie dawały mi spokoju. Zapaliłem lampkę, która stała na szafce obok łóżka, wyciągnąłem lekturę i zaczynałem czytać. 
Po jakimś czasie odłożyłem książkę, zgasiłem światło i leżałem jakiś czas rozmyślając aż w końcu zasnąłem. 
----------------------------------------------------------------------------------------------
To moje pierwsze opowiadanie, które publikuję, mam nadzieję, że się spodoba ;)